Podróż.. Zawsze tego chciałam. Jeździć, próbować, zwiedzać, poznawać, doświadczać, czuć więcej, intensywniej, mocniej.. Przygoda, spontaniczność i szaleństwo to od nich byłam uzależniona jak od koki i to one nadawały sens mojemu życiu, spychały je na właściwy „światowy” tor dla wyjątkowych indywidualistek, kobiet spełnionych, z pasją. Jestem teraz na dziwnym torze. Innym.
Chcę przyjaźni i miłości - prawdziwej, lojalnej ale i namiętnej, szalonej i szczerej. Związek z S. określiłabym jako bliski ideału. Obydwoje po wyszaleniu, „przejściach” , jeszcze dzieciaki ale już na tyle dojrzali by wiedzieć czego chcą. Albo raczej czego nie chcą.
Rzucam palenie, przestaje brać hormony, także fizycznie czuję się wręcz dziwacznie. Właśnie popłakałam się na Seksie w wielkim mieście! I zjadłam batona co też nie zdarza mi się często!
Intryguje mnie Berlin, jestem ciekawa co to będzie... Jego historia, architektura, tkanka miejska, ludzie, dzielnice, kultura.. And my fashion and design! Jestem pewna że pod tym względem się nie rozczaruję! Potrzebuję natchnienia i inspiracji, ogarnięcia życiowego i powrotu do mojej intensywnej eksploatacji pasji życiowych. A to mogą mi dać tylko trzy miasta: NY London i Berlin:-) cieszę się że pomieszkam sobie w jednym z nich. Paris pozostaje ciągle tabu na mojej mapie – nie wiem czemu ale wydaje mi się, że go nie polubię. I dlatego boję się tam jechać i zderzyć z mitem.
Kocham S. Do szaleństwa! Nie wiem jak bez niego wytrzymam.. Bez naszych czułości, wymyślonego na potrzeby własnej komunikacji języka, codziennych przytulań, buziaczkowań i pierdziochów a także innych okazywań miłości, bez seansów Friendsów, wspólnych wieczorów, rozmów i kupy śmiechu no i vandersexxxu oczywiście.. Bo można się spotykać z dużą ilością ludzi ale i tak zostaje się z tym, kto potrafi Cię rozbawić. I zrozumieć. Także umieram z tęsknoty ale co nas nie zabije to wzmocni, I hope.. już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę S!!!!! Ale będzie jazda:-) Zabawny, słodki, uroczy i seksowny. Zupełnie jak ja, hihihi:-)
Tymczasem ostrą jazdę będę miała dokładnie za trzy godziny kiedy zjawię się na Hbf Berlin (największym węźle komunikacyjnym w Europie) z dwoma wielkimi ( i ciężkimi) torbami, bez totalnego planu co dalej. Nie mam mieszkania, nie znam języka, ciotka ugrzęzła na Korfu, kasy też wiele nie mam. Niech żyje przygoda! Mam co chciałam:-) ohhhh ironio....
Mój nałóg i upodobanie do przygód ekstremalnych zakończyć czas! Ogólnie przerzucam się. Na nałóg jeszcze gorszy... Uzależniłam się od ciuchów.............
No i stało się! Wielka pieprzona Helga wygnała mnie z mojej miejscówki przy oknie. Zupełnie kulturalnie ale stanowczo najzwyczajniej mnie przegoniła! Hamując mój temperament ( w tej wersji – oczywiście w mojej głowie- zbeształam ją używając najpaskudniejszych i najbardziej krwistych przekleństw we wszystkich znanym mi językach, no i wyrwałam jej kilka tłustych włosów). Ale nieeeee – madameoiselle Charlotte grzecznie i dumnie poszła sobie na miejsce dalej (notabene wolne!) udowadniając, że naprawdę czasem wystarczy tylko odrobina dobrej chęci (choć wcale jej nie miałam- za to fenomenalnie udałam że jestem królową brytyjską Elżbietą) by relacje międzypasażerskie i na dodatek międzynarodowe były pozbawione rasizmu, chamstwa i rozpychania się łokciami. „To mój kraj to mój kraj! Nie jesteś godzien robić Czizów w Maku” A ja przyjechałam studiować waszą fuckingkurwa architecture o której pewnie wiesz tyle co ja o energii międzyplanetarnej! (jest coś takiego, no nie?)
godz. 22:
Jestem nieszczęśliwa i oczy mam zapuchnięte od płaczu... tak mi źle! Czuję się okrutnie samotna.. Zero ekscytacji nowym miejscem. Jestem nieogarnięta, nie rozumiem co do mnie mówią, wydałam 18 euro za nocleg plus trzy dla kolesia który mi go zamówił (kumacie?).. Pojechałam metrem nie w tą stronę.. Bilety są drogie jak sam skurwysyn. Nic nie jem, bo szkoda mi kasy. Jestem totalnie bezdomna, bezpańska.. I jeszcze torba w której taszczę mój dobytek mi się rozwaliła:-( nie jestem w stanie jej unieść! Kompletnie zdewastowało to moją logikę myślenia (jeśli w ogóle posiadam takową) , nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją. Jeśli usłyszałabym teraz, że jutro będzie koniec świata, powiedziałabym :”dajcie spokój man... mnie popękały kółka!”
Niemcy nie są normalnie kulturalni jak inne nacje, np. taszczyłam dziś dwie torby większe ode mnie, oczywiście ledwo dysząc. Mijali mnie ludzie pełni współczucia we wzroku , jak i tacy którzy udawali, że nic nie widzą.. Konkludując: nobody ask to help me- just a little girl!!! Zatroszczył się tylko starszy pan pochodzenia najprawdopodobniej tureckiego i jakiś inny, tym razem nastoletni Mahmed. Uczcie się kultury Helmuty! Wstyd! Shame!
Tęsknię za S. jak opętana. Oddałabym wszystko żeby mieć go przy sobie, czuć jego wsparcie, spokój, oddech, dotyk, głaskanie.. Z moim temperamentem on działa na mnie jak oaza, jak woda, jak bezkres nieba. Gdy przeglądam się w jego oczach nic innego nie ma znaczenia. Widzę miłość i oddanie o jakim nigdy nie śmiałam nawet marzyć. Do głowy mi nie przyszło że takie rzeczy są możliwe.. I to obustronnie!
Będę silna silna dla S. Wiem że jestem twardą babą ale miesiące pod skrzydłami S. sprawiły, że trochę się rozleniwiłam w kwestii bycia hardcorówą pt. „przyjebałeś się bo jestem czarna?”;-)
Także czas wziąć się w garść. Ale jeszcze trochę sobie popłaczę. Z tęsknoty chyba można no nie? Hlip hlip.... Jest 23:00, nie wiem czy dziś usnę..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz